W dniu 16 września 1966 roku, na zebraniu organizacyjnym dochodzi do podpisania statutu Ochotniczej Straży Pożarnej przez grupkę zwolenników utworzenia w naszym mieście orkiestry. Miało to miejsce w siedzibie Komendy Powiatowej Straży Pożarnej przy ul. Basztowej 15. Statut podpisali następujący uczestnicy tego spotkania:
1. Michał Frankiewicz
2. Stanisław Janczukowicz
3. Wacław Janczukowicz
4. Edward Janik
5. Beniamin Kasiak
6. Roman Mirowski
7. Stanisław Olszewski
8. Jan-Adam Poprawski
9. Andrzej Poprawski
10. Stanisław Poprawski
11. Alfons Sander
12. Józef Sieniatecki
13. Zygmunt Staśkiewicz
14. Wiesław Szanel
15. Franciszek Szraube
16. Bronisław Szumski
17. Edmund Zając.
Funkcję kapelmistrza zarząd nowo powstałej OSP powierzył Stanisławowi Poprawskiemu.
Do grupy dołączają kolejni instrumentaliści, którzy nie byli obecni na zebraniu organizacyjnym:
1. Edward Kowalewski
2. Andrzej Piątkowski
3. Jan Świderski
4. Adolf Wiciński
Orkiestra wszakże powstała, ale brak instrumentów i lokalu, w którym mogłaby odbywać zajęcia, praktycznie uniemożliwiały podjęcie pracy. Doraźnie postanowiono załatwić sprawę w ten sposób, że instrumentaliści, którzy posiadali własne instrumenty, wyrazili zgodę na użytkowanie do czasu zakupu nowych. Dotyczyło to instrumentów mniejszych rozmiarowo, takich jak: flety, klarnety, trąbki, saksofony. Instrumenty większe jak basy, tenory czy perkusja, wypożyczone były z orkiestry kościelnej. Było to możliwe, gdyż jedni i ci sami orkiestranci grali w obu tych orkiestrach. Nie, jaką trudność przedstawiało znalezienie siedziby. Okazało się, że Powiatowy Dom Kultury z powodu braku miejsca nie mógł nas przyjąć pod swój dach. Świetlice przyzakładowe, których w tamtych latach było wiele na terenie miasta, okazały się dla nas również nieosiągalne. Również siedziba, PKSP jest też nieosiągalna, gdyż w istocie jednostka ta ma olbrzymie trudności w zabezpieczeniu pomieszczeń dla własnych służb. Pozostała jedynie alternatywa odbywania zajęć w sali konferencyjnej Urzędu Miejskiego przy AI. Wojska Polskiego 8, z tym, że przechowywanie instrumentów z konieczności musiało odbywać się na strychu tego budynku. Tam w niszach poddaszy, wśród pajęczyn i kurzu wisiały one na gwoździach powbijanych w belki więźby dachowej. Było to dość uciążliwe, bowiem każdorazowo po próbie należało instrumenty i pulpity przetransportować na strych.
Pierwsze zajęcia odbyły się jeszcze we wrześniu tegoż roku i w tych warunkach odbywały się do zimy. W tym okresie nie praca była najtrudniejsza, ale właśnie przechowywanie całego sprzętu, bo oprócz niewygody z ciągłym przenoszeniem jego, to jeszcze dochodziła do tego druga trudność, jaką przysporzyły nam mrozy. Przed grą instrumenty wymagały rozmrożenia, gdyż zamarznięta woda w wentylach unieruchomiła je. Dopiero, gdy w jednym z basów gryzonie urządziły sobie gniazdo, zmusiło to zarząd do intensywniejszych starań o zmianę lokalu na lepszy. Niepoślednią rolę odegrał tu ówczesny przewodniczący PMRN Lucjan Kozaczek, który przekonał, kogo trzeba o tym, że najwłaściwszym miejscem dla orkiestry jest właśnie obiekt kultury, czyli Powiatowy Dom Kultury. Dopiero, kiedy orkiestra przeniosła się do tego gmachu, możliwe było podjęcie pracy na szerszą skalę. W tym czasie rozpoczęto szkolenie młodzieży upatrując w tym jedyny czynnik powiększenia zespołu. Zgłasza się wielu chłopców. Są wśród nich wnukowie i synowie orkiestrantów. Zauważa to redaktor "Głosu Koszalińskiego", który na łamach tej gazety napisał m.in. "Wśród nich można spotkać Józefa Sieniateckiego z wnukiem, który również gra w zespole oraz Michała Frankiewicza z synem".
Równolegle z rozpoczęciem przez orkiestrę pracy kierownictwo Prezydium PRN w Sławnie wystąpiło do Ministerstwa Kultury i Sztuki z prośbą o dotację na zakup instrumentów dla nowo powstałej orkiestry. Ku zaskoczeniu wnioskodawców jak również i zarządu orkiestry, nadeszła odpowiedź pozytywna z tego wysokiego urzędu. Ministerstwo postawiło do dyspozycji 100 tys. zł, co w tym czasie wystarczało na zakup całego zestawu instrumentów dla średniej orkiestry dętej.
Dysponentem środków władze uczyniły kierownictwo Powiatowego Domu Kultury, które skwapliwie skorzystało z nadarzającej się okazji i dokonało zakupów pod potrzeby własnych zespołów. Zakupiono sprzęt nagłaśniający, perkusje, gitary klasyczne i elektryczne i coś tam jeszcze. Natomiast dla orkiestry zakupiono jedynie 6 trąbek "B" w cenie 2400 zł za sztukę, cztery saksofony altowe w cenie a 2300 zł i dwa saksofony tenorowe w cenie a 3500 zł. Łącznie wydatkowano na zakup instrumentów dla orkiestry kwotę 30.600 Zł, co stanowiło zaledwie 30% ogółu środków.
Można było to przemilczeć i przejść do porządku dziennego, gdyby zakupione za tak pokaźną kwotę 70 tys. złotych instrumenty znalazły solidnych użytkowników. Dość, że do dnia dzisiejszego nie dotrwał ani jeden instrument. Zupełnie odwrotnie ma się rzecz z instrumentami zakupionymi dla orkiestry dętej. W większości są sprawne i po dzień dzisiejszy służą nam, jeśli nie do gry, to do nauki początkowej młodzieży.
Pierwszym publicznym występem orkiestry był udział w akademii z dniu 7 marca 1967 roku z okazji kolejnej rocznicy wyzwolenia Sławna. Od tego momentu orkiestra staje się stałym elementem wszystkich uroczystości nie tylko w mieście, ale i w powiecie. W dniu 25 maja 1968 roku uczestniczy w ogólnopolskim festiwalu orkiestr dętych, który odbywa się w Darłowie. Jest to edycja wojewódzka, w której oprócz orkiestry ze Sławna, udział biorą orkiestry ze Słupska, Szczecinka, Złocieńca, Białogardu i kilku jeszcze innych miast. Tę edycję festiwalu wygrywa OSP Sławno, uzyskując prawo reprezentowania województwa na szczeblu centralnym. Jeszcze w sierpniu tegoż roku orkiestra wyjeżdża do Bydgoszczy, gdzie odbywa się impreza finałowa. Orkiestra nasza zajmuje trzecie miejsce w grupie orkiestr II kat. Ten sukces podbudował zespół, pozwalając uwierzyć w siebie, we własne możliwości. Było to ważne doświadczenie, które miało zaowocować wielu późniejszymi dokonaniami.
Nie będzie cienia przesady w stwierdzeniu, że orkiestra w przeciągu krótkiego czasu zrównała się poziomem artystycznym z czołowymi orkiestrami z ówczesnego województwa koszalińskiego, a niektóre pozostawiła nawet w pokonanym polu. Napływały do Sławna zaproszenia z innych ośrodków miejskich na koncerty, bądź obsługę imprez. Dało się też zaobserwować w tamtym okresie pewne ciekawe zjawisko, polegające na unikaniu przez niektóre orkiestry bezpośredniego spotkania z nami w konkursie, przeglądzie czy festiwalu. Nasze prośby o próbę konfrontacji z którąś z tych orkiestr spotykały się z odmowami, pod byle, jakim pretekstem, najczęściej: brakiem wolnych terminów. Orkiestra jest kierowana często do obsługi muzycznej uroczystości oficjalnych z polecenia wypływającego ze szczebla wojewódzkiego, takich jak: wręczanie sztandarów, akademii, święta ludowego, czy też dni ochrony przeciwpożarowej. Orkiestra ma dwukrotnie możliwość uczestniczenia w święcie prasy; raz-w 1973 w święcie "Głosu Koszalińskiego" oraz 1979 roku w święcie "Głosu Pomorza".
Orkiestra nasza jest animatorem festiwali orkiestr dętych, jakie nieprzerwanie od 28 lat są tutaj organizowane. Jesteśmy ich pomysłodawcami i jednymi z głównym realizatorów. Wnosimy w tę imprezę znaczący wkład, jeśli idzie o jej kształt tj. koncepcję, jak i wykonanie. Uczestniczymy rokrocznie w niej, zajmując wiele czołowych, miejsc szczególnie w pierwszych piętnastu latach. Jeśli w tym okresie orkiestra sławieńska odgrywała wiodącą rolę, gdyż pięć razy zajmowała I-sze miejsca, sześciokrotnie II-gie miejsca oraz dwukrotnie III-cie miejsca, to w późniejszym okresie ta szczęśliwa passa opuściła orkiestrę. Czy aby opuściła? Widzowie i słuchacze tak sądzą, my natomiast jesteśmy innego zdania. Co zatem stało się, że orkiestra mając słabsze notowania, jest zadowolona z rezultatów. Otóż w tych pierwszych festiwalach brały udział jedynie orkiestry z województwa koszalińskiego. Tak było do wprowadzenia nowego podziału administracyjnego kraju. W kilku następnych latach orkiestry z woj. koszalińskiego zaniechały uczestnictwa w tej imprezie. Orkiestr, zatem było niewiele i w tej stawce łatwo było o sukces, bo i współwystępujące orkiestry nie były zbyt wymagające. W tej sytuacji nietrudno było przewidzieć kres tej imprezy. Konieczne były, zatem zmiany w zapisach regulaminu, które zezwalałyby wziąć udział orkiestrom z dwóch lub trzech sąsiednich makroregionów. Tak też się stało. Festiwal stał się imprezą ponadregionalną, w której mają prawo startu orkiestry z województw Polski północnej i zachodniej. Orkiestra nasza lokuje się w doborowej stawce orkiestr najczęściej na miejscach od czwartego do szóstego i to nam daje satysfakcję.
Trzeba przy tym stwierdzić, że niektóre z nich są naprawdę znakomite, które często uczestniczą w zagranicznych wyjazdach, które czynią też nasz festiwal bardziej atrakcyjny. Również nasza orkiestra wiele na tym korzysta. Jak już wyżej zostało wskazane, orkiestra sławieńska chętnie uczestniczy w naszym własnym festiwalu, lecz nie zaniedbuje wyjazdów do innych ośrodków kultury w kraju i zagranicą. Dla zobrazowania tej sfery naszej działalności przytaczam (na stronie 24) wykaz ważniejszych jedynie wyjazdów na przeglądy, festiwale, parady orkiestr itp., w których orkiestra nasza uczestniczyła. Szczycimy się faktem współ inicjowania budowy amfiteatru, który z pomocą zakładów pracy z terenu miasta i przy aktywnej pomocy państwa został zrealizowany. To członkowie naszej orkiestry czynili wiele starań wokół jego budowy. Mieli świadomość, że przyszłość festiwalu w dużej mierze zależy od tego obiektu. Amfiteatr nie został zrealizowany w kształcie założonym przez projektantów inż.Tadeusza Zawory i Hieronima Stasiaka. Wykonawcy poszli na pewne "skróty" w budowie. W pierwszym rzędzie należy obecnie dążyć do zadaszenia sceny, gdyż żadna impreza nie będzie się mogła odbyć przy niezbyt pewnej pogodzie.
Przy tej różnorodności form pracy, nie zaniedbujemy pracy z młodzieżą, szkoląc ją na instrumentalistów. W naszych warunkach jest to jedyna droga stałego dopływu nowych sił do zespołu, w miejsce tych muzyków, którzy z różnych względów opuszczają nasze szeregi. Warto w tym miejscu poinformować, że przez ten trzydziestoletni okres, przez orkiestrę przewinęło się blisko 160 osób, nie wliczając w to uczniów, którzy nauki wstępnej nie ukończyli. Trzeba pamiętać, że w tym okresie kilkudziesięciu członków orkiestry zmarło. A więc z różnych przyczyn ta fluktuacja jest tak wysoka, co zmusza zarząd orkiestry do systematycznej pracy z młodzieżą, aby zapewnić ten stały dopływ młodych, dobrze przygotowanych orkiestrantów.
W fakcie szkolenia młodzieży, oprócz czynnika wychowawczego, dostrzegamy potrzebę umuzykalniania młodzieży, czyniąc ją bardziej wrażliwą na bogaty świat dźwięków. Jeśli nie wyszkolimy instrumentalisty, to z pewnością w jakimś stopniu melomana.
W 1981 roku, w piętnastą rocznicę istnienia orkiestry, nadane jej zostało imię ZIEMI SŁAWIEŃSKIEJ.Było to dla nas bardzo miłe i zaskakujące zarazem. Miłe - bo marzyło nam się miano o takim właśnie charakterze, w którym by się zawierała cała prawda o nas, która też w sposób skrótowy określałaby nas, kim jesteśmy i komu służymy. A zaskakująca - bo w istocie, stanowiła ona pewne zaskoczenie. Nie doszły nas żadne słuchy o przygotowywanym akcie nadania. Jedynie domniemywać mogę, że autorzy tego dokumentu - członkowie Prezydium Zarządu Wojewódzkiego Ochotniczych Straży Pożarnych w Słupsku - z rozmów prowadzonych ze mną, przy różnych okazjach, prawidłowo odczytali panujące u nas nastroje. Znali nas dobrze i przywiązanie nasze do naszego miasta.
Przywiązanie to w sposób szczególny dało znać o sobie bezpośrednio po likwidacji w 1975 roku powiatu, w trakcie, którego w sposób totalny zniszczone zostały wszystkie struktury, zarówno te leżące w sferze administracji państwowej, jak i te w sferze gospodarczej czy kulturalnej. Jeżeli likwidacja tych pierwszych wynikała z ustawy i nie budziła wątpliwości, to pozostałe zagadnienia mogły istnieć i funkcjonować w sposób nienaruszony. Mówiąc o totalnym zniszczeniu wszelkich struktur władzy i zarządzania gospodarczego powiatu, miałem na myśli te działania nowej władzy, które podejmowane były ze szkodą dla terenu. Likwidowano wszystko, czy była taka potrzeba czy też nie. Co się dało załadować i wywieźć kierowane było do Słupska. W ten sposób w krótkim okresie czasu ze Sławna - miasta do niedawna prężnie rozwijającego się centrum i administracyjno-gospodarczego uczyniono pustynię. Myślę, że słowo jakkolwiek zdecydowane, to jednak oddaje sens tego, co się stało. Decyzje te zawdzięczać należy "kustoszowi" naszej administracji wojewódzkiej, dzięki któremu tyle uczyniono Sławnu zła. Niech i jego imię będzie też zapomniane!
Zarówno szczupłość opracowania jak i inna jego tematyka nie pozwalają na szersze potraktowanie tego tematu. Sądzić jedynie należy, że przyjdzie czas dokonania rozliczenia tej zaszłości.
A zatem radość nasza z nadanego nam imienia była pewnego rodzaju odreagowaniem na to wszystko, co się tak niedawno w Sławnie wydarzyło.
Informacja ta nie byłaby pełna, gdyby przemilczeć nazwiska ludzi, którzy przez ten ponad czterdziestoletni okres nas wspomagali, w różnej zresztą formie. Gdy teraz sumujemy nasze dokonania musimy pamiętać, że bez ich pomocy praca nasza byłaby o wiele trudniejsza, a może i niemożliwa. Wspominamy ich nazwiska przy okazji okresowych podsumowań, czynimy to i teraz, aby tą drogą podać opinii publicznej do wiadomości ich zasługi dla orkiestry. Należą do nich: Józef Bejm, Mieczysław Strześniewski, Lucjan Kozaczek, Albin Samuła, Stefan Gorzycki, Zdzisław Kempa, Stanisław Karwowski, Henryk Lompert, Jan Borkowski, Sławoj Zawada, Tadeusz Zawora i Leonard Kabaciński, Wojciech Ludwikowski.